Od dłuższego czasu można zaobserwować kłopoty na rynku odnawialnych źródeł energii. Podstawowym problemem producentów eko-energii jest niska cena zielonych certyfikatów. Za certyfikat obecnie płaci się ok. 25 zł/MWh, dawniej cena ta oscylowała w okolicach 270 zł/MWh.
Producenci eko-energii otrzymują świadectwa pochodzenia energii z źródeł odnawialnych (tzw. zielone certyfikaty) za każdą kilowatogodzinę wyprodukowaną z biomasy, wody, wiatru, czy słońca. Następnie sprzedają je (podobnie jak sam prąd) w transakcjach dwustronnych lub na giełdzie i za zarobione w ten sposób pieniądze pokrywają m.in. zakupy biomasy, utrzymanie elektrowni i spłatę kredytów inwestycyjnych.
Certyfikaty kupują głównie dostawcy energii (to gł. cztery największe państwowe koncerny: PGE, Enea, Tauron i Energa). Dzięki nim wypełniają obowiązek udziału „zielonej” energii w dostawach do klientów. Minimalny obowiązek udziału regulują przepisy – wyznaczając przy okazji popyt na certyfikaty.
Za trudną sytuację tych firm odpowiada nadwyżka zielonych certyfikatów na rynku energii i brak interwencji ze strony kolejnych rządów. Deklaracje rządowe gwarantujące stabilne wsparcie, ograniczające ryzyko inwestycyjne, okazały się obietnicami bez pokrycia. W dodatku od 1 stycznia 2018 roku ma także zostać zniesiony obowiązek odkupu energii dla ponad 500 kW.
W zeszłym tygodniu na posiedzeniu parlamentarnego Zespołu Energetyki i Górnictwa rząd ustami dyrektora departamentu OZE w Ministerstwie Energii, Andrzeja Kaźmierskiego, na razie wykluczył interwencję na rynku zielonych certyfikatów i zachęcił przedsiębiorców do organizowania lokalnych klastrów.
Klaster to specyficzna forma organizacji produkcji, polegająca na koncentracji w bliskiej przestrzeni przedsiębiorstw prowadzących uzupełniającą się działalność gospodarczą. Podmioty te równocześnie współpracują i konkurują między sobą, posiadają także relacje z innymi instytucjami działającymi w danej sferze. Funkcjonowanie klastra prowadzi do poprawy zdolności konkurencyjnych podmiotów gospodarczych w nim uczestniczących.
Klastry wydają się szansą na lepszą pozycję w negocjacjach z koncernami energetycznymi, jak również drogą rozwoju rodzinnych firm w wyspecjalizowane sieci producentów bio-energii.
Źródła:
wysokienapiecie.pl
biznes.interia.pl